logo wsiiz main

POLECAMY

Wywiady
Typografia
  • Smaller Small Medium Big Bigger
  • Default Helvetica Segoe Georgia Times

Ma 32 lata. Urodzony w Łodzi, wychowany w Rzeszowie. Absolwent tutejszej Ogólnokształcącej Szkoły Sztuk Pięknych oraz Wydziału Sztuki Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie na kierunku Grafika. Autor wystaw indywidualnych, laureat kilku nagród w dziedzinie animacji. Od 2013 związany z Wyższą Szkołą Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie, obecnie asystent w Zakładzie Grafiki Komputerowej tej uczelni. Prowadzi zajęcia m.in. z Pracowni animacji, Grafiki multimedialnej, Rysunku i kompozycji oraz Digital paintingu. O tym, jak tworzy siebie jako artystę, z Mikołajem Birkiem rozmawiała Iwona Leonowicz-Bukała.

Mikołaj Birek - Praca 1

Iwona Leonowicz-Bukała: Na początek zechcę zderzyć to, co o Tobie mówi sieć z prawdziwym Mikołajem Birkiem. Zajmujesz się rysunkiem, ilustracją, animacją 2D, montażem wideo, kompozycją i obróbką dźwięku. To bardzo szeroki zakres. Czy któraś z tych dziedzin jest dla Ciebie najważniejsza?

Mikołaj Birek: Animacja, na pewno animacja. Pewnie dlatego, że łączy w sobie wiele innych technik, jest najbardziej multimedialna. Dlatego zresztą zacząłem się nią zajmować. Moją pierwotną pasją była grafika, do tego dołączyła muzyka, dźwięk, no i do tego jeszcze ruch. To wszystko spięte w całość tworzy pełny, żyjący świat. Dla mnie to najwyższa forma tego, co jestem w stanie stworzyć.

Mikołaj Birek - Praca 2

ILB: Mimo to, animacji na swoim koncie nie masz wiele. To chyba bardzo czasochłonna praca?

MB:Tak, to jest bardzo trudny proces – długotrwały jak mówisz. Miałem na to czas, kiedy byłem jeszcze na studiach, potem na kilka lat po dyplomie zająłem się pracą komercyjną i fizycznie nie miałem na to czasu. To jest też bardzo wypalające dla mnie, praca nad animacją. Stworzenie filmu trwa długo. Zwolnienie pokładów inspiracji do pracy nad nim i potem ponowne napełnienie tej „studni” trwa. Teraz noszę się z pomysłem na animację, który dojrzewa od kilku dobrych lat, więc sądzę, że powstanie coś dobrego.

ILB: Kilka miesięcy temu powstała praca graficzna pt. Density. Skądinąd wiem, że pracowałeś nad nią codziennie około dwóch tygodni. Skąd tyle cierpliwości?

MB:Po pierwsze, bardzo mnie uspokaja tworzenie, a przez motywy, które wybieram cierpliwość do tej pracy jest nieodzowna. Z drugiej strony, to trochę śmieszne, że to pada z moich ust, bo generalnie jestem bardzo niecierpliwy i większość rzeczy, które robię, powstaje dość szybko.

Wracając do animacji, to właśnie z powodu braku cierpliwości, mój sposób pracy oparty jest na technice wycinanki. Zamiast rysować klatka po klatce poszczególne fazy ruchu, po prostu poruszam pojedyncze elementy, czy to wagony pociągu, czy ręce postaci, która wygląda jak płaska pacynka.

To dużo szybszy sposób animowania niż rysowanie klatka po klatce. Mimo tej niecierpliwości, wiele prac, które robiłem, zajęło mi wiele godzin. Nie da się tego zrobić inaczej, jeśli chcę robić to, co robię.

Mikołaj Birek - Destiny

ILB: Czyli co?

MB:Tworzę sztukę przedstawiającą – poruszam się w estetyce realistycznej, co zakłada konieczność pokazania pewnych detali. Interesuje mnie szczegół, faktura, materie. Myślę nawet, że tworzenie w ten sposób ma dla mnie jakąś wartość terapeutycznie uspokajającą.

ILB: Oprócz animacji, bardzo wiele prac, które wychodzą z Twojej pracowni, to prace malarskie. Nie stosujesz jednak tradycyjnych technik, pędzli, farb, sztalug – a tzw. malarstwo cyfrowe.

MB: Tak, właściwie jest to dokładnie to samo, co tradycyjne malarstwo, tylko sam akt tworzenia odbywa się w przestrzeni komputerowej, z użyciem odpowiedniego oprogramowania i dodatku do komputera w postaci tabletu graficznego, który pozwala mi ruchy pióra – czyli odpowiednika pędzla – przenieść na „cyfrowe płótno”. Na tym płótnie z użyciem pędzli, kolorów, mieszania, nakładania, tworzenia faktur – powstaje obraz. Efekt jest bardzo zbliżony do malarstwa tradycyjnego – choć nie musi tak być. Jest to jakaś decyzja z mojej strony, że takiej stylistyki malarskiej się trzymam.

Mikołaj Birek - Praca 3

ILB: A czemu malarstwo cyfrowe a nie tradycyjne? Ma jakieś przewagi?

MB: Dla mnie ma bardzo dużą przewagę, przede wszystkim jest dużo szybsze…

ILB: Czyli jest to technika dla niecierpliwych?

MB: Tak, dokładnie tak. Dzięki tej technice potrafię bardzo szybko namalować obraz, choć czasami zdarza się, że się ciągnie i ciągnie. Niemniej, na ogół jest szybsze i czystsze, nie śmierdzi.

ILB: Ale wcześniej malowałeś także farbami?

MB: Wcześniej malowałem temperą, czyli farbami wodnymi, później farbami olejnymi, chodziłem w plener… To wszystko ma swój urok i jest jakiś etos tradycyjnego artysty w tym wszystkim. Odbiór dzieła namalowanego farbą, technikami analogowymi, też będzie inny oczywiście niż odbiór dzieła cyfrowego.

Mikołaj Birek - Praca 4

ILB: Dla odbiorcy czy dla twórcy?

MB: Wydaje mi się, że jedno i drugie. Sam akt tworzenia wygląda inaczej. Są ludzie, którzy nie chcą malować cyfrowo, bo wolą kontakt z płótnem, wolą robić podmalówki, kochają ten zapach terpentyny, brud farby. Poza tym praca cyfrowa jednak zawsze będzie płaska – a malowanie farbą olejną daje nam możliwość tworzenia tzw. impastów, czyli grubych warstw farby, które tworzą dodatkowe walory przestrzenne. Zatem dla mnie – wybór techniki cyfrowej to wygoda przede wszystkim i szybkość.

ILB: Kiedy oglądam Twoje prace, to widzę, że inspiruje Cię głównie natura, podczas, gdy wielu artystów sięga do człowieka przede wszystkim. Dlaczego natura?

MB: Tutaj muszę wspomnieć trochę o mojej historii. Wychowałem się właściwie na wsi – przez całe dzieciństwo do 18-19 roku życia, każde wakacje, ferie, spędzaliśmy z rodzeństwem w domu naszych dziadków na Dolnym Śląsku, w malutkiej wiosce położonej pięknie wśród pól, gór, lasów. Tak mocno działało to na mnie przez większą część mojego życia, że jakoś ze mną zostało.

ILB: A człowiek?

MB: Oczywiście człowiek też mnie interesuje. Bardzo często kiedy szkicuję coś, jest to postać.

Mam w dorobku kilka portretów żony na przykład, która jest dla mnie dużym wsparciem – trochę jak kotwica, która mnie trzyma na ziemi, żebym sobie nie odleciał w kosmos.

Więc tak, malowałem żonę między innymi. Natomiast w ogóle, prawie nigdy nie rysuję natury, szkicując tak sobie. Przewrotnie – jeśli szkicuję przyrodę, to raczej z natury. Wracając jednak do pytania – to obcowanie z naturą, z przyrodą, oczyszcza mnie jako osobę i to jest główna motywacja jakaś osobista do zajmowania się tym tematem w malarstwie.

Mikołaj Birek - Praca 5

ILB: Do tego dochodzi jeszcze historia Twojej rodziny…

MB: Tak, pierwszy film, jaki zrealizowałem (Tory) zbiegł się ze śmiercią mojej babci. Drugi (Pies mojej babci) był już bezpośrednim efektem tej śmierci, która w moim życiu oddziałała na mnie chyba dotychczas najmocniej. Jestem bardzo emocjonalnie związany z tamtymi stronami. Jest tam wielki, poniemiecki dom, któremu zresztą poświęciłem osobne filmy (Dom, Dom II). Te wszystkie okolice to jest mój azyl, takie sanktuarium. Nawet niekoniecznie sama przyroda mnie inspiruje, chociaż też oczywiście, natomiast to ma znaczenie, że to jest tam właśnie – że to są tamte rejony, które ja maluję, tamte lasy, tamte jeziora.

ILB: W ostatnim miesiącach malujesz bardzo dużo, co widać choćby po publikacjach w mediach społecznościowych. Otworzyłeś także przewód doktorski na Wydziale Sztuki Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie. Jakiś twórczy przełom?

MB: Tak, wydaje mi się, że przełamałem główny problem swojej dotychczasowej działalności, jakim była niekonsekwencja. Przez to, że jestem niecierpliwy, często zaczynam coś robić i rzucam to, czy do tej pory rzucałem. W jakiś sposób nie mogłem się skupić na realizacji jednego projektu, nie byłem w stanie utrzymać takiej dyscypliny pracy, która jest niezbędna. To jest spory problem ze studentami – rozmawiamy o tym na zajęciach – jak przełamać zastój twórczy, jak wymusić na sobie kreatywność.

Mikołaj Birek - Praca 6

ILB: Właśnie o to też chciałam cię zapytać, bo dla wielu ludzi działalność artystyczna, uprawianie sztuki to nie jest „prawdziwa praca” tylko raczej „hobby”. Ciekawi mnie, jak się podchodzi do tego rodzaju obowiązków zawodowych – wstaje się rano z kubkiem kawy? Czy siedzi się jednak w nocy?

MB:Ja siedzę w nocy, bo wtedy wszyscy inni śpią. Rankiem robi się inne rzeczy – ogarnia koty, śniadanie, idzie się na zajęcia ze studentami… Natomiast to musi być traktowane jak praca, jeśli chce się to robić sumiennie, poprawiać, ulepszać – musi być w tym pewna dyscyplina. Malowanie to umiejętność manualna i tego typu umiejętności – niewykorzystywane – zanikają.

ILB: Można przestać umieć malować?

MB: Widzę to tak, że jeśli tylko od czasu do czasu zapalamy jakąś lampkę, to oczywiście widać, że ktoś tą umiejętność posiada, że ona jest. Jeśli jednak nie maluje się na bieżąco, to ten rozwój jest albo bardzo powolny albo wręcz twórca zatrzymuje się na pewnym poziomie i nie rusza z miejsca. W momencie, kiedy maluje się dużo i często, te umiejętności rozwijają się szybko. Zmienia się też podejście do tego, co się tworzy.

Mikołaj Birek - Praca 7

ILB: Co masz na myśli?

MB: Miałem taki problem, że siadając do rysowania czy malowania raz na jakiś czas, zawsze wracałem do jakichś motywów, które sprawiały mi przyjemność, a to niekoniecznie musi oznaczać, że było to wartościowe albo rozwijało mnie twórczo w jakikolwiek sposób. W momencie, kiedy robię tego bardzo dużo, tak jak teraz powstaje bardzo wiele obrazów, mogę się „wymalować” z tych motywów, które w pewien sposób wzbudzają we mnie potrzebę spełnienia tematu – namalowania jakiegoś widoku czy pejzażu i wejścia w inny, poruszania kolejnych tematów i ujęć, szukania nowych inspiracji. W moim przypadku to jest rysowanie w kółko i w kółko pejzaży. W momencie kiedy maluję ich dużo, zaczynam wprowadzać pewne dysntynktywne elementy, zacząłem też budować pewną narrację między kolejnymi pracami. Wszystko to, nad czym pracuję od kilkunastu miesięcy, traktuję więc jako pewien ciąg, jedną realizację, mimo, że podejmuję nieco inne motywy… Jakie było pytanie? (śmiech)

ILB: To co mówisz wciąż dotyczy tematu rozmowy, ale zmieńmy go teraz, odbiegając od pejzaży, a przechodząc do prac, nawiązujących do „Gwiezdnych Wojen”. Może teraz podpadnę, ale zastanawiałam się, czy Cię o to pytać, bo wszyscy pytają – ale Ty chyba lubisz o tym mówić?

MB: Teraz trzeba napisać w tekście, że rozmówca podniósł sweter, obnażając z dumą koszulkę z „Gwiezdnymi Wojnami” (śmiech). Tak, „Gwiezdne Wojny” to moja popkulturowa miłość od wczesnego dzieciństwa i tak samo, jak mnie ukształtowały te pejzaże, które mnie uduchawiają i tworzą tą osobę, którą jestem, tak samo „Gwiezdne Wojny”, miecze świetlne, Moc (rozmówca naciskał na użycie dużej litery - przyp. aut.), wybuchy, lasery konstruują drugą stronę mojej osobowości.

Mikołaj Birek - Star Wars

ILB: Rozumiem, ale dlaczego od razu to malować?

MB: Jest to – uważam – na tyle wizualnie inspirujące i tak zawładnęło moją świadomością od wczesnego dzieciństwa, że wracanie do tego tematu od czasu do czasu, narysowanie jakiejś sceny czy postaci, sprawia mi po prostu olbrzymią przyjemność. Jeśli założymy, że moją pracą jest malowanie, to wewnątrz tego jest miejsce na niezobowiązujące hobby w postaci malowania „Gwiezdnych Wojen”.

ILB: A koty? Zapytam o nie tylko w kontekście twórczości artystycznej, bo to kolejny temat „must be” związany z Twoją osobą.

MB: Koty (śmiech). Koty rysuję często na kartkach świątecznych, które rozsyłam znajomym przez Internet. Zdarzyło mi się też narysować kilka kotów. w jakichś pracach, chociaż paradoksalnie zwierzęciem, które miało jakieś bardziej znaczące miejsce w mojej twórczości, był pies mojej babci, który był tytułowym bohaterem filmu (śmiech). Aczkolwiek, pojawia się tam też w jednym ujęciu śpiący kot – dopiero teraz sobie to przypomniałem, bo strasznie dawno nie widziałem tego filmu.

Mikołaj Birek - Praca 8

ILB: To co z tymi kotami? Bo stanowią ważną część Twojego życia.

MB: Tak, natomiast podobnie jak nie poświęcam znacznej uwagi twórczej ludziom, tak samo kotom, które są dla mnie na tym samym poziomie, co ludzie mniej więcej (śmiech).

ILB: Albo wyżej…

MB: No dobrze, zdecydowanie wyżej (śmiech). Chociaż miałem kilka pomysłów na zabawne kocie portrety, może kiedyś do tego wrócę.

ILB: A myśląc jeszcze o inspiracjach – może jakiś mistrz? Wielu artystów ma swoich idoli – Ty masz jakiegoś? Na kogoś się zapatrzyłeś? Z żyjących, nieżyjących?

MB: Nie mam jednego mistrza, mam jakiś zestaw inspiracji, które pojawiały się na przestrzeni życia, także edukacji i w jakiś sposób dalej są ze mną. Od początku idąc: impresjoniści, jak Claude Monet; malarze Młodej Polski, jak Leon Wyczółkowski, ale też niemieccy ekspresjoniści, w tym także filmowi, Fritz Lang na przykład. Francis Bacon – może to mniej widoczna inspiracja. Także George Lucas, twórca „Gwiezdnych Wojen” oczywiście. Caspar David Friedrich, malarze romantyczni, którzy bardzo kochali pejzaż. Zresztą, niemieccy romantycy malowali podobne okolice, którym ja poświęcam uwagę. Inspiruje mnie też bardzo muzyka, m.in. zespołu Pink Floyd, a w szczególności Roger Waters i jego bezczelna kreatywność.

ILB: A Polacy?

MB: Polska szkoła animacji zrobiła na mnie swego czasu duże wrażenie i w tej wcześniejszej twórczości, np. w filmie „Tory”, są na pewno jakieś podobieństwa. Piotr Dumała, „Franz Kafka” czy „Łagodna”, czy jego filmowy debiut – „Las” – też bardzo mnie zainspirował. Ryszard Czekała i jego animowany film o wsi pt. „Syn” też zrobił na mnie duże wrażenie.

Mikołaj Birek - Praca 9

ILB: Czyli sporo tych wzorców jednak konkretnych bardzo. Sam też możesz być takim wzorcem, bo oprócz pracy artystycznej, prowadzisz zajęcia na Uczelni – dlatego zresztą m.in. rozmawiamy dzisiaj. Prowadzisz zajęcia artystyczne, projektowe na kierunku Grafika komputerowa i produkcja multimedialna, także na specjalnościach graficznych na innych kierunkach. Czego oczekujesz od swoich studentów?

MB:Pasji jakiejś, oczekuję pasji i zaangażowania…

ILB: Lubisz, kiedy zadają pytania?

MB: A to zależy – jeśli bardzo chcę iść już do domu, np. żeby malować, to może mniej (śmiech). Oczywiście, lubię – pytania, to oznaka zainteresowania i na niczym innym mi nie zależy, jak na tym, żeby na tych zajęciach odkryć coś przed nimi, sprawić, że oczy otworzą im się szeroko ze zdumienia. Zarazić ich czymś. Zainspirować ich do własnych działań, żeby jakoś to, co im mówię, wykorzystali do własnych działań. Chciałbym żeby choć w minimalnym stopniu spotkania ze mną przyczyniły się do ich wzrostu jako samodzielnych twórców – żeby potrafili sobie poradzić, choćby na rynku pracy, bo to też przecież jest bardzo ważne w życiu. Nawet jeśli jesteś artystą.

Zdjęcie: Dominika Piętak

Jeśli chcesz obejrzeć więcej prac Mikołaja Birka, wejdź na:
behance.net
instagram.com
facebook.com

Herb Miasta Rzeszowa
Rzeszów - Stolica innowacji
Teatr Przedmieście
ALO Rzeszów
Klub IQ Logo
Koło Naukowe Fotografii WSIiZ - Logo
acropip Rzeszow
drugi wymiar logo
akademia 50plus