logo wsiiz main

POLECAMY

Artykuły
Typografia
  • Smaller Small Medium Big Bigger
  • Default Helvetica Segoe Georgia Times

Chciałabym napisać, że media pozytywnie wpływają na kształtowanie się społeczeństwa i tu postawić kropkę. Bez zbędnego wdawania się w szczegóły, bez żadnych konkretnych przykładów, bez analiz i badań. Tak jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie, patostreamy kojarzyły się jedynie z jakąś chorobą tropikalną, hejt był jednym z czasowników nieregularnych wymaganych na egzaminie z angielskiego, a mass media nie miały żadnego drugiego dna czy ciemnej strony (mocy).

Utopijny świat mediów

Gdybym miała możliwość wykreowania utopijnego świata, wymarzonego i idealnego, to istniejące w nim media przekazywałyby naprawdę ważne i wartościowe informacje, nie istniałyby fake newsy, a serwisy społecznościowe? No właśnie... W tym świecie wyobrażam sobie Facebooka bez beznadziejnych ogłoszeń chłopaków na „Spotted”, szukających dziewczyny w różowej kurtce, która się uśmiechnęła na przejściu dla pieszych o godzinie 14:13, ale on miał zajęte ręce i nie odmachał. Instastories bez zdjęć płatków ryżowych z odrobiną kardamonu na śniadanie, makaronu z krewetkami duszonymi w białym winie na obiad i jeszcze więcej białego wina na kolację. YouTube’a bez dwugodzinnego nagrania Afroamerykanki chrupiącej ogórki kiszone (co podobno niektórych uspokaja, a nawet dzieci przy tym szybciej zasypiają).

Nie odkryję Ameryki jeśli napiszę, że media oddziałują na człowieka zarówno
w pozytywny, jak i negatywny sposób. Jak na ironię, to właśnie w mediach coraz częściej pisze i mówi się o ich negatywnym wpływie. Mimo to, istnieją jeszcze tacy ludzie, idealiści dla których dziennikarstwo jest w większym stopniu misją niż profesją, powołaniem, którzy uważają, że dziennikarz może zmienić świat na lepszy, a same media traktują jako źródło obiektywnych informacji i jedyne okno na świat. Nie można ich za to winić, bo kiedyś tak było. A dziś? Dzisiaj dziennikarze szukają sensacji, informacja (nierzadko niesprawdzona) jest towarem na wagę złota, a zawód dziennikarza ma coraz mniej wspólnego z misją.

Myślę jednak, że większość ludzi nie ma jednego, konkretnego wyobrażenia o mediach jako wyłącznie dobrych lub wyłącznie złych, a w przekazach medialnych widzi zarówno pozytywne, jak i negatywne oddziaływanie. Przyznam, że należę do tej większości, bo uważam, że nic nigdy nie jest wyłącznie czarne albo białe, medal ma zawsze dwie strony, wszystko ma plusy i minusy, mocne i słabe strony itd. Nie można jednoznacznie stwierdzić o zaletach czy wadach mass mediów, bo one mają w sobie zarówno trochę pierwszych, jak i trochę drugich.

Przeczytaj także: Media XXI wieku a manipulacja świadomością

Czy media mają swoją ciemną stronę?

Dziś odbiorcy przekazów pragną dramatów i skandali. Katastroficznych zdjęć, szokujących wypowiedzi, relacji z koszmarnych w skutkach wydarzeń. To się sprzedaje. Ten interes kwitnie, a twórcy informacji to widzą i wykorzystują. Wypowiedź eksperta
w programie informacyjnym na temat katastrofy samolotu pasażerskiego to już za mało. Za mało jest nawet wtedy, gdy opowiada o szczegółach zdarzenia. Teraz trzeba pokazać też zdjęcie ofiary, a najlepiej kilku. Nadal za mało? To może jeszcze zdjęcia zapłakanej i pogrążonej w żalu rodziny? Przykre jest to, że z ludzkiej tragedii robi się sensację na sprzedaż. Już nawet nie wspomnę, że publikowanie takich treści nie ma nic wspólnego z etyką dziennikarską (a o niej już chyba niektórzy zapomnieli). Trzeba pamiętać, że to z czym spotykamy się w mediach ma ogromny wpływ. Nie będę szczegółowo opisywać psychologicznych oddziaływań wyżej opisanych obrazów na ludzi, np. na małe dziecko, bo to zajęcie dla fachowców. Myślę jednak, że każdy może się domyślić, jakie mogą być skutki tego oddziaływania. Jeśli nie teraz zaburzy światopogląd młodego człowieka,
to w przyszłości.

Pozytywny wpływ mediów na społeczeństwo - czy to możliwe?

Jestem osobą, która zazwyczaj stara się skupiać na pozytywnych stronach wszystkiego i optymistycznie patrzeć na świat, dlatego ostatnio trochę więcej zastanawiałam się nad zaletami wpływu mediów na społeczeństwo, niż nad jego wadami. Zostawiając gdzieś z boku całą tę agresję, przemoc i wrogość, dosłownie bijącą z różnych portali i stron internetowych, skupiłam się na tym, co pozytywne.

Zaczęło się od pewnego, niepozornego i zupełnie (mogłoby się wydawać) zwykłego wpisu na facebook’owej grupie „Spotted Rzeszów”. Tuż przed Świętami Bożego Narodzenia ktoś na tej stronie napisał, że przed Galerią Rzeszów niemal codziennie widzi starszą, schorowaną kobietę, która sprzedaje jemioły i gałązki świerkowe. Na odręcznie napisanej kartce widniał napis informujący o tym, że zbiera na święta. Ten ktoś dodał też, że kupił kilka takich gałązek i do tego samego zachęcał innych. Pojawił się pierwszy komentarz. Dziewczyna napisała, że równie często widzi tą panią i uważa, że naprawdę potrzebuje wsparcia. W pół godziny od opublikowania posta, pojawiło się kilkadziesiąt podobnych komentarzy. Pewien użytkownik zapytał, czy ktoś zna tę kobietę i wie, dlaczego znalazła się w tej trudnej sytuacji życiowej. Pojawiła się odpowiedź, że ta pani jest mieszkanką Tyczyna, która naprawdę żyje w biedzie i nie stać jej nawet na podstawowe artykuły spożywcze.
W lecie sprzedaje też grzyby i jagody, które sama zrywa w lesie, mimo swojego wieku. Ten komentarz sprawił, że posypała się lawina ofert wsparcia. Ktoś napisał, że ma w domu kilka ubrań w bardzo dobrym stanie, których sam już nie potrzebuje. Ktoś inny dodał, że może zrobić zakupy świąteczne dla tej pani. Jeszcze inny internauta wpadł na pomysł zorganizowania zbiórki najpotrzebniejszych rzeczy. W końcu administrator „Spotted Rzeszów” zaproponował, że założy zbiórkę i zajmie się dostarczeniem wszystkiego do domu tej pani. Szczerze mówiąc, nie wiem ile udało się zebrać, bo nie śledziłam dalszych losów zbiórki ani taj kobiety, ale jestem pewna, że otrzymała dużo wsparcia, zarówno materialnego, jak i słownego.

Myślę, że to było niesamowite, takie spontaniczne, naturalne, szczere, niewymuszone i bezinteresowne. Jeden zwykły post sprawił, że zadziało się tyle dobra i to tuż przed świętami. Prawdopodobnie dopiero po zakończeniu zbiórki dotarło do organizatorów jak dużo osób włączyło się w pomoc i ile zdołano zebrać.

Podobna sytuacja, tym razem na skalę krajową, dotyczyła zbiórki pieniędzy dla młodej dziewczyny z Jarosławia, która od urodzenia zmagała się z wadami serca i płuc. Jako jedyna w Polsce cierpiała na zespół heterotaksji. Żaden lekarz w kraju nie chciał podjąć się operacji. Lekarze z Włoch nie dawali wielkich szans na wyleczenie dziewczyny. Ostatnią deską ratunku miała okazać się operacja w Stanach Zjednoczonych, ale jej koszt był przygnębiający. Kwota, w wysokości prawie miliona dolarów, przekraczała możliwości finansowe rodziny. Założono zbiórkę pieniędzy. W pomoc Gabrysi włączyła się dosłownie cała Polska. Uzbierano ponad 4 miliony złotych i dziewczyna poleciała do Stanów. Przeszła zabieg, odzyskała świadomość, wydawało się, że będzie już tylko lepiej, rodzice cieszyli się, że niebawem zobaczą córkę w domu. Niestety jej stan niespodziewanie się pogorszył
i w Święta Bożego Narodzenia Gabrysia zmarła.

Pomijając całą nieprzyjemną sytuację, która rozegrała się na Facebooku po rozejściu się informacji o śmierci dziewczynki, to cała akcja jest kolejnym przykładem na to, że media społecznościowe to nie tylko niecenzuralne zdjęcia i hejty pod postami ale też początek wielu, zakrojonych na naprawdę szeroką skalę akcji i zbiórek mających na celu niesienie pomocy.

To tylko przykłady dwóch z wielu podobnych inicjatyw na Facebooku. Już nie raz użytkownicy portali społecznościowych udowadniali, że aby pomagać zupełnie nieznanym ludziom wystarczą dobre chęci i zaangażowanie.

Ktoś może zapytać skąd się bierze to pozytywne oddziaływanie mediów na człowieka? Choćby w tym, że gdyby nawet jedna osoba zainteresowała się faktem zbierania niebagatelnej kwoty na jakiś szczytny cel i udostępniła to dalej, to chociaż kilka osób z jej 546 znajomych uwierzy, że to rzeczywiście ma sens i równie chętnie wesprze inicjatywę.

Takie akcje pokazują, że istnieją jeszcze ludzie empatyczni, wrażliwi, wierzący w moc dobrego słowa. To motywuje do jeszcze większego czynienia dobra, do wymyślania jeszcze innych form pomocy. W Internecie można dziś wszystko i w sieci są dziś niemal wszyscy, dlatego wydaje mi się, że to idealne miejsce do takich działań. Wpływ Facebooka, Instagrama, Twittera czy innych portali społecznościowych może dziś znacznie więcej niż niejeden apel w radiu czy telewizji.

Przeczytaj także: Strach przed odłączeniem, czyli co tak naprawdę robią z nami media społecznościowe

Dzieci a media - jak to działa?

Pozytywnych przykładów oddziaływania mediów na społeczeństwo jest naprawdę dużo i mogłabym przytoczyć jeszcze wiele z nich, ale zastanawiałam się nad tymi wpływami również po to, żeby przywołać oryginalny przykład negatywnego działania i doszłam do wniosku, że wcale nie muszę daleko szukać, ponieważ jedno z największych zagrożeń mamy na wyciągnięcie ręki i z pewnością spotkał się z nim każdy.

Mówię o grach komputerowych, które oprócz funkcji typowo rozrywkowej powinny uczyć i wpajać pozytywne wartości. W większości przypadków jest na odwrót. Gry nie uczą empatii, wrażliwości i budowania trwałych relacji z innymi, pokazują za to jak strzelać, zabijać i masakrować innych. Takie gry, w których trzeba zabić złego bohatera czy zastrzelić bandytę prowadzą do eskalacji agresywnych zachowań w rzeczywistości. I to nie jest moje odkrycie, to jest potwierdzane przez naukowców od lat. Nie chodzi jedynie o to, że dziecko uczy się tych brutalnych czynności, ale też o to, że gdy przegra, albo nie osiągnie kolejnego levelu buntuje się i złości samo na siebie i na wszystkich wokół. Najgorsze w tym wszystkim wydaje mi się to, że pomimo iż tyle się mówi o negatywnym wpływie gier na dzieci, to niektórzy rodzice, chcąc mieć święty spokój dają dziecku wolną rękę. Nie kontrolują tego
w co gra, jak gra, ani jaki to ma wpływ na jego zachowanie. A wpływ ma ogromny.

Usłyszałam kiedyś o pewnej sytuacji związanej z reklamą Red Bulla. Hasło „Red Bull doda ci skrzydeł” chyba za bardzo utkwiło w pamięci chłopca, który na własnym przykładzie postanowił sprawdzić, czy rzeczywiście tak jest. Co tu dużo mówić... wypił puszkę napoju
i wyskoczył z okna. Jeśli dobrze pamiętam, jego rodzice walczyli o wysokie odszkodowanie od producenta marki. Jedno jest pewne. Niektóre reklamy, tak samo jak i gry komputerowe, nie są tworzone dla dzieci i z myślą o dzieciach.

Jasne, to przez media i treści w nich zawarte najmłodsi użytkownicy uczą się różnych zachowań i sposobów postępowania, ale to rodzice powinni zadbać o to, żeby negatywne przekazy do pociech nie docierały. Nie da się tego zrobić całkowicie, ale na pewno można
w dużym stopniu ograniczyć.

Z negatywnymi, często brutalnymi przekazami jest tak, jak ze wszystkim: jeśli jest na coś popyt to jest też podaż. Nietrudno jest wywnioskować, że jeśli agresywna gra dobrze się sprzedaje, a artykuły z drastycznymi fotografiami są poczytne, to producenci będą tworzyć jeszcze więcej podobnych treści. Kreowanie agresywnych gier i tworzenie artykułów często nierzetelnych i szokujących będzie miało miejsce nadal, ponieważ są ludzie, którzy takie gry kupują i takie artykuły czytają. Dopóki coś się sprzedaje, twórcy z tego nie zrezygnują.

Byłam dzieckiem jakiś czas temu, więc mogę użyć legendarnego sformułowania „za moich czasów”, a więc: za moich czasów, po powrocie ze szkoły rzucało się plecak w kąt i pędziło na podwórko, żeby grać w klasy, skakać w gumę, czy bawić się na trzepaku ze znajomymi. Jedyną grą, w jaką się wtedy grało był wąż w starej Nokii (a samo jej posiadania było prestiżem). A teraz? Teraz każdy ma smartfona z milionem funkcji i możliwości, bez którego nie wyjdzie z domu, dostęp do Internetu i mnóstwo gier do wyboru. I dobrze. Dobrze, że teraz jest ich dużo więcej, że niektóre są naprawdę wartościowe. Szkoda tylko, że dużą popularnością cieszą się gry przesiąknięte agresją. Według mnie, zdecydowanie za dużą. Jestem pewna, że jeśli nie zmienimy nic w sobie jako konsumentach treści medialnych i dopóki będzie ,,moda” na show i brutalizację przekazu, to już na zawsze będziemy skazani na media nieobiektywne, szukające sensacji. Myślę, że duża (jeśli nie jedyna) nadzieja w młodych dziennikarzach i młodych ludziach, którzy mogą zmienić media, nie zgadzając się na kierunek, w którym obecnie zmierzają.

Trudno jednoznacznie stwierdzić czy media są dobre, czy złe. Myślę, że w tym przypadku lepiej powiedzieć, że czasami mają dobry wpływ na społeczeństwo, a innym razem wręcz przeciwnie. Za to z pewnością mogę powiedzieć (a raczej napisać), że są potrzebne. Bez nich nie wiedzielibyśmy (od razu) co dzieje się w naszym mieście, kraju czy na świecie. Kontakt z rodziną mieszkającą na innym kontynencie byłby utrudniony. Nie zobaczylibyśmy transmisji z wydarzeń sportowych. Nie mielibyśmy możliwości obejrzenia najnowszego serialu na Netfixie, ani przeczytania o tym, że książę i księżna Sussex wycofują się z życia publicznego królewskiej rodziny i co na to królowa. Jednak z drugiej strony, gdyby nie było mediów częściej spotykalibyśmy się z ludźmi, rozmawialibyśmy z nimi w rzeczywistości, a nie poprzez komunikatory. Nie marnowalibyśmy czasu grając w gry czy oglądając, nic nie wnoszące do naszego życia, filmiki na YouTube.

Herb Miasta Rzeszowa
Rzeszów - Stolica innowacji
Teatr Przedmieście
ALO Rzeszów
Klub IQ Logo
Koło Naukowe Fotografii WSIiZ - Logo
acropip Rzeszow
drugi wymiar logo
akademia 50plus