Nikogo chyba nie zaskoczę, jeśli powiem, że Google trends w Polsce wygląda jak przedłużenie stadionu.
Wyszukiwarka żyje piłką nożną w takim stopniu, że wszystkie inne tematy: polityka, technologie, nawet głośne afery; spadły na dalszy plan. Futbol znów zrobił to, co robi najlepiej: przejął emocje, rozmowy i ciekawość całego kraju.
Listopad jest po prostu idealnym momentem. Eliminacje, mecze reprezentacji, szybkie zwroty akcji, kontuzje, składy podawane w ostatniej chwili; to wszystko natychmiast wybijało się w trendach. Widać to świetnie na przykładach: „polska – malta”, „eliminacje mś”, „portugalia armenia”, „francja azerbejdżan”. Jedno trafienie, jedna decyzja sędziego i liczby w Google rosną jak grzyby po deszczu.
Piłka nożna działa u każdego inaczej niż każdy inny temat. Jest to pewnego rodzaju emocjonalny rytm dnia. Przed meczem wchodzimy w analizy, statystyki, przewidywania i plotki. W trakcie meczu sprawdzamy aktualizacje, komentarze, sytuacje sporne. Po meczu: wywiady, skróty, reakcje kibiców i ekspertów. Każdy z tych etapów generuje swoją własną falę wyszukiwań.
To, co napędza cały fenomen, to dynamika. Jedno wydarzenie uruchamia setki powiązanych fraz. Wystarczy mała drama, sytuacja, klip, albo tweet, i Google od razu to przejmuje. W tym sensie piłka jest lustrem społecznym: pokazuje, gdzie bije wspólne zainteresowanie i jak szybko zmieniają się nastroje.
I właśnie dlatego listopadowe trendy wyglądają tak, jak wyglądają. Polacy szukają piłki, bo piłka jest wszędzie; w mediach, rozmowach, socialach. Wyszukiwarka jedynie to potwierdziła.
Jeśli miałbym jednym zdaniem podsumować ostatnie 7 dni: Polska googluje tak, jak przeżywa mecze intensywnie, wspólnie i z pełnym zaangażowaniem.