logo wsiiz main

POLECAMY

Wywiady
Typografia
  • Smaller Small Medium Big Bigger
  • Default Helvetica Segoe Georgia Times

Rzadko się zdarza, że utalentowani ludzie od razu odnajdują siebie, a tym bardziej, że stają się lokalnym, znanym zespołem, który odróżnia się na tle innych. Dzisiaj zapoznamy się z bardzo pozytywnymi dziewczynami z zespołu „Ogniewica”, który zdecydowanie przyciąga uwagę swoim wyglądem, energią i stylem muzyki. Ze studentkami WSIiZ rozmawiała Natalia Filimoniuk.

Natalia Filimoniuk: Jak zaczęła się Wasza wspólna droga jako zespół „Ogniewica”? 

Iryna Pyrih: Wszystko zaczęło się wiosną 2014 roku, kiedy zostały ogłoszone próby do chóru WSIiZ. Właśnie tam się spotkałyśmy: ja, Maryna (od autorki: Maryna Chadas, trzecia wokalistka zespołu) i Iryna. Jakoś przyszedł do nas artysta teatru Maska, Andrzej Piecuch, szukając dziewczyn do występu na wieczór ukraiński. Był to czas, kiedy na Ukrainie zaczęły się zamieszki na Majdanie, i nasz występ był przejawem wsparcia.

Iryna Ishkova: Zgłosiło się 8 dziewczyn, zrobiłyśmy program koncertu z ukraińskimi pieśniami. Było dużo pomysłów, co dawało motywację. Spodobał nam się ten pomysł, bo chciałyśmy rozwijać się artystycznie. Koncert był bardzo udany, potem jeszcze nie raz powtarzałyśmy go na WSIiZie. Jednak ważnym momentem była nasza znajomość podczas organizacji występu. To był początek. Później ten sam aktor zaprosił nas do udziału w jego wystawie, pokazanej za miastem w plenerowym teatrze. Była to wystawa „Słońcesław z Żołyni”. Tańczyłyśmy tam jako wiedźmy.

IP: Było bardzo śmiesznie, jak przyjechałyśmy z zamiarem śpiewania, a powiedziano nam - będziecie tańczyć. Ale przecież my śpiewamy! Było to dla nas coś nowego i przyniosło dużo wrażeń.

II: Jak przyszedł dzień wystawy, przyjechało dużo ludzi i nagle zaczął padać deszcz. Prawdziwa ulewa! Występ został odwołany. Wszyscy chowali się w garażu, i wtedy pomyślałyśmy - przecież my śpiewamy. W ten sposób zorganizowałyśmy improwizowany koncert.

NF: Co było dalej? Jak sformułowała się wasza trójka?

II: Występowałyśmy na 3-go Maja na święto Paniagi. Był to pierwszy koncert na takiej wielkiej scenie. Właśnie po tym “garażowym występie” dostrzeżono nas i zaproszono na to wydarzenie.

IP: Zaprosiła nas Sylwia Mazur. Byłyśmy jedynymi przedstawicielami z Ukrainy, co było dla nas bardzo przyjemne. Tak się wydarzyło, że z 8 dziewczyn miałyśmy możliwość występować tylko my. W ten sposób stworzyła się nasza trójka.

NF: Po sformowaniu zespołu, jak wyglądał pierwszy koncert „Ogniewica” i właściwie dlaczego taka nazwa?

II: Pierwszy nasz oficjalny występ był w Ustrzykach Dolnych na otwarciu galerii w muzeum młynarstwa „Młyn”. Tam już śpiewałyśmy jako „Ogniewica”.

IP: Mówiąc o nazwie, głównym celem podczas jej wymyślenia było znalezienie skojarzenia z symboliką ukraińską. Właśnie Ira je wymyśliła. Ogniewica jest to taki dawny ukraiński ornament na wyszywanki, uważany jest jako strażnik kobiet i dzieci.

II: Był tam bardzo śmieszny moment, kiedy przyjechałyśmy, a na plakacie przy wejściu napisano - Zorewycia. Chodziło o to, że utorzsamiałyśmy się z „Ogniewicą”, nie patrząc co tam było napisane. Powiem szczerze, potem poprawiłyśmy nazwę długopisem.

NF: Wymyślona nazwa, pierwszy oficjalny koncert. I co dalej?

II: W tym momencie przyszła świadomość, że nasze hobby coś znaczy. Na początku śpiewałyśmy tylko dla siebie. Jednak jak pokazałyśmy to ludziom i otrzymałyśmy ich pozytywne opinie, było jasne, że musimy kontynuować śpiew. Wtedy zaczęto nas zapraszać na różnorodne koncerty i wydarzenia.

IP: Tak, wtedy było już wiadome, że jesteśmy zespołem, możemy występować. Przecież nawet nazwę mamy, a to już połowa sukcesu (śmieje się).

II: Nasza koleżanka Beata Kwiatkowska (prawie nasz menadżer) zaprosiła nas zaśpiewać na Podkarpackiej Gali - Szlachetna Paczka. Było to wydarzenie na Wydziale Muzyki. Cała sala była wypełniona! Była to dla nas nowa publiczność, inny poziom organizacyjny. Nowe doświadczenia i wrażenia. Miałyśmy tylko jedno życzenie - chcemy więcej!

ogniewica2

Źródło: archiwum własne zespołu „Ogniewica”

NF: Najczęściej śpiewacie utwory ludowe. Czy uważacie, że jest to gatunek muzyczny popularny?

II: Mamy piosenki po polsku, ale również po ukraińsku. W Polsce muzyka "folk" ma mało znanych wykonawców. Natomiast na Ukrainie na fali wzrostu patriotyzmu aktywnie rozwija się ten kierunek muzyczny, to tutaj on jest, istnieje, ale nadal pozostaje mało znany. Jednak interesujemy się muzyką “folk” w ogóle, niezależnie od języka, dlatego jest to dla nas ciekawe poznawać nowe polskie piosenki. Myślę, że ludzie chcą takich słuchać, bo w wykonaniu Ukrainek brzmi to trochę inaczej.

NF: Jakie macie relację między sobą? Czy zawsze jest łatwo znaleźć wspólną decyzję na temat wykonania piosenek?

IP: Bardzo się różnimy. Zarówno zainteresowaniami, jak i wiekiem. Ale nigdy tego się nie odczuwa. W zespole każda ma swoje obowiązki i funkcje. Iryna wybiera piosenki i sposób wykonania, Marina jest głównym rzecznikiem prasowym i prowadzącym. Natomiast ja zajmuję się wieloma rzeczami. Jednak nigdy nie odczuwamy jakiejś trudności w komunikacji między sobą. Każda odgrywa swoją rolę i nie przeszkadza innym.

NF: Ja i muzyka: jak to się zaczęło i co ta relacja znaczy dla Was teraz.

II: Na Ukrainie w Czerniowcach chodziłam do teatru ludowego od 9 lat. Tam poznawałam ukraiński folklor z różnych stron: śpiewałam a cappello, poznawałam tradycje i zwyczaje, tańczyłam itd. Właśnie to miejsce dało mi miłość do muzyki “folk”. Żyłam tym procesem i nadal żyję.

IP: Moja historia nie jest taka ciekawa, bo nigdy niczym się nie zajmowałam profesjonalnie. Jednak zawsze lubiłam śpiewać. Miałam trudności z miejscem zamieszkania, bo nie było w mojej miejscowości możliwości rozwoju. Dlatego nie uczestniczyłam w konkursach, koncertach itd. Na 1 roku pomyślałam, że muszę sama sobie pomóc. Poszłam spróbować swoich sił w chórze. Bardzo się bałam, że nie miałam wykształcenia muzycznego, ale już czwarty rok śpiewam i nigdy to nie stwarzało problemu.

Maryna Chadas: (rozmowa telefoniczna) Pamiętam siebie śpiewającą całe życie. Moja mama pięknie śpiewa, głos mam po niej. Najpierw jako dziecko uczestniczyłam w konkursach amatorskich, później jako studentka występowałam na uroczystościach Uniwersytetu im. Tarasa Szewczenki w Kijowie, a w 2009 roku zdecydowałam się na studia w Polsce. Wówczas dostałam się do chóru Vox Coelestis Wyższej Szkoły Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie, gdzie poznałam moje Irenki. Piosenka wyraża moje samopoczucie, nastrój. Jeśli przestaję śpiewać, bliscy wiedzą, że coś się dzieje. Wykonując czy przygotowując utwory ludowe z Ogniewicą czuję, że moja dusza odpoczywa i napełnia się szczęściem. Wierzę, że tworzymy coś pięknego, dając możliwość naszym słuchaczom poczuć harmonię i moc białego śpiewu.

NF: Jak wyglądają koncerty „Ogniewicy”? Czym one się różnią od innych?

II: Podczas naszych koncertów przed wykonaniem piosenki opowiadamy jej historię, pokazujemy i komentujemy związane z nią tradycje. Jeżeli jest to, na przykład, weselna piosenka, to opisujemy po kroku dawne zwyczaje weselne.

IP: Oprócz tego, ważnym elementem jest ubranie. Zawsze ubieramy się w tradycyjny ukraiński strój, każda ma wyszywanki, które były zrobione jeszcze przez nasze babcie. Tłumaczymy każdy ich element, symbole, co one znaczą i jak były robione. Jest to ważna część naszego koncertu.

NF: Wiem, że macie w swoim doświadczeniu nawet nagranie płyty. Jak to było?

II: Często na "Wieczory muzyki słowiańskiej"  zaprasza nas Wydział Filologii Rosyjskiej na UR. Po jednym z tych koncertów lider zespołu Łubu-Dubu zaproponował nam nagrać płytę z kolędami.

płyta ogniewica

Źródło: archiwum  własne zespołu „Ogniewica”

IP: Piotr Grygiel, lider tego zespołu, zaprosił nas do współpracy. Pojechałyśmy na studium, nagrywałyśmy piosenki prawie 2 dni. Było to nasze pierwsze nagranie, dlatego było tak dużo stresu. Śpiewać a capello i jeszcze to nagrywać jest bardzo trudno, trzeba zwracać uwagę na każdy szczegół. Dlatego jesteśmy bardzo wdzięczne inżynierowi dźwięku, za profesjonalną pomoc w nagraniu.

II: Najpierw nie wiedziałyśmy, co na nas czeka. Jednak po próbach wszystko się poprawiło i mamy piękną płytę. Jest to dla nas bezcenne doświadczenie.

NF: Czy śpiewacie tylko na terenie Polski?

IP: Nasz międzynarodowy poziom zaczął się od podróży do Stambułu. Nasza dobra znajoma Beata jest związana z programem Erazmus+. Dzięki niej miałyśmy możliwość być na jednym z wydarzeń tej organizacji. Byłyśmy tam w roli przedstawicieli Polski, jednak oczywiście, reprezentowałysmy Ukrainę. Dla nas było ważne podzielić się swoją kulturą. Wtedy zdecydowałyśmy im zaśpiewać. Nikt nie oczekiwał na taką reakcję, dla nich to wszystko było czymś nowym, przedtem nie znanym. Robili z nami zdjęcia, prosili o autografy. Dało to nam wielką motywację.

ogniewica1

Źródło: archiwum własne zespołu „Ogniewica”

NF: W tym momencie jesteście w różnych miastach, każda ma inną sferę działalności. Jak widzicie perspektywy „Ogniewicy”?

II: Mimo tego, że teraz jesteśmy w różnych miastach, chcemy realizować się w muzyce jako zespół. Mamy globalne plany, których nie możemy zdradzić. Wiem, że trudno jest wybierać między pracą i ulubionym zajęciem. Do wszystkiego trzeba mieć pieniędzy i podejmować ryzyko w wyborze tylko jednego. Nie wiemy co będzie dalej, ale na pewno chcemy kontynuować działalność.

NF: Dla mnie „Ogniewica” to...

IP: Przede wszystkim marzenie.

II: Inspiracja do życia i prawdziwa przyjaźń.

 

Herb Miasta Rzeszowa
Rzeszów - Stolica innowacji
Teatr Przedmieście
ALO Rzeszów
Klub IQ Logo
Koło Naukowe Fotografii WSIiZ - Logo
acropip Rzeszow
drugi wymiar logo
akademia 50plus