logo wsiiz main

POLECAMY

Wywiady
Typografia
  • Smaller Small Medium Big Bigger
  • Default Helvetica Segoe Georgia Times

Nirvana, Amy Winehouse czy Pink Floyd na żywo? Tak, jest to możliwe dzięki tribute bandom, czyli profesjonalistom wcielającym się w role artystów o światowej sławie. - Zauważyłem, że coś faktycznie ich łączy z oryginalnymi zespołami; że ci artyści mają bardzo dobre relacje z tributami – opowiada Łukasz Droździel, dyrektor międzynarodowego festiwalu muzycznego Undercover Festival.

Dla fanów Queen, Nirvany, Davida Bowie czy Amy Winehouse koncert na żywo zdawałby się niemożliwością. Okazuje się, że nie do końca tak jest. Na polskiej scenie muzycznej od jakiegoś czasu goszczą tribute bandy, które sprawiają, że czujemy się jakbyśmy byli na koncercie muzyków światowego formatu. Odwzorowują one wiele zespołów – U2, Coldplay, Foo Fighters, Guns N’ Roses i nie tylko. Jednocześnie oddają przy tym hołd artystom, których już z nami nie ma. O fenomenie tribute bandów i polskim rynku muzycznym opowiada Łukasz Droździel, dyrektor Undercover Festival, który zgodził się udzielić nam wywiadu.

Anna Rasińska: Undercover Stage, z którą mieliśmy okazję mieć styczność w trakcie tegorocznych Rzeszowskich Juwenaliów, była przedsmakiem UNDERCOVER FESTIVAL. Festiwal, który odbędzie się 25 i 26 sierpnia w Warszawie, będzie miał swoją drugą edycję, ale czy tribute bands miały już wcześniej okazję wystąpić na „polskim podwórku”? Czy jednak są czymś nowym dla polskich słuchaczy?

Łukasz Droździel: Tak, same tribute bands sporadycznie występowały w Polsce, jednak festiwale tributowe z pewnością są czymś nowym dla słuchaczy. Jednym z najsławniejszych tribute bandów na świecie jest The Australian Pink Floyd Show. To kapela, która została namaszczona przez Pink Floyd, gdy zakończyli karierę, i odniosła ogromny światowy sukces, sprzedając ponad 10 milionów biletów na swoje trasy koncertowe, podczas których kilkukrotnie odwiedzili Polskę.

W zeszłym roku organizując 1. edycję Undercover Festival nieco „spulchniliśmy grunt” pod rozwój wydarzeń z występami tribute bandów. Coraz więcej tych kapel pojawia się w Polsce. Tournée mieli na przykład Killer Queen– występowali m.in. w Arenie Ursynów, gdzie grali dla około dwóch tysięcy słuchaczy. Niedawno w rzeszowskiej G2Arena byłem też na koncercie Vito Bambino, który również zaprosił tribute band do udziału w swoim występie.

AR: W takim razie co było dla Pana, jako pomysłodawcy, inspiracją do zorganizowania tego rodzaju festiwalu w Polsce? Jak wyglądała ta droga i od czego się tak naprawdę zaczęła?

ŁD: Hobbystycznie zajmuję się muzyką i kiedyś ktoś zaprowadził mnie na występ zespołu Coldplace, który jest tribute bandem Coldplay. Działo się to w Wielkiej Brytanii, gdzie obecnie mieszkam. Tak naprawdę nie miałem wcześniej z tym styczności. Widziałem kiedyś w barach jakieś zespoły próbujące coś tam grać, ale nie wiedziałem, że jest w ogóle taki przemysł lub zespoły tak autentyczne, że mają światową publiczność.

Będąc fanem Coldplay, po kilku sekundach tak naprawdę ten mój sceptycyzm się rozpłynął, jak lody na patelni i zauważyłem, że jest to bardzo podobne do bycia na oryginalnym show. Później dowiedziałem się też, że wokalista Coldplace zna się z Chrisem Martinem i mają wiele wspólnych zdjęć. Na oficjalnej stronie tribute bandu zacytowana jest wypowiedź menadżera Coldplay, który określa ich jako „Pure quality”. Wystąpili nawet w ich teledysku. Pojawili się także w zeszłym roku na Undercover Festival i zagrali też w trakcie hiszpańskiej edycji naszego festiwalu w Marbelli.

Zdałem sobie więc sprawę, że istnieje taki przemysł, którego w ogóle nie byłem świadomy. Organizowałem kiedyś w Anglii dużą imprezę w swojej firmie i zaprosiłem Coldplace, aby na niej zagrali. Po tym występie zaprzyjaźniłem się z nimi, a oni zabrali mnie na festiwal tribute bandów.  Poznałem tam całą plejadę kapel i pomyślałem sobie, że w Polsce tego nikt nie robi, może warto spróbować? Dla porównania – w Anglii jest 51 festiwali tribute bandów. Tak się to zaczęło – zauważyłem, że w Polsce jeszcze tego nie ma i tak właśnie powstał pomysł na pierwszy Undercover Festival, a w tym roku wracamy z drugą edycją.

AR: Czyli najpierw poznał Pan tych ludzi i się nimi zainspirował?

ŁD: Tak. Na jednym festiwalu poznałem prawie całą śmietankę tych światowych tributów. Między innymi zespół Not The Rolling Stones. W zeszłym roku Polska zajęła 65. pozycję na liście krajów, w których grali. Zauważyłem także, że coś faktycznie ich łączy z oryginalnymi zespołami; że mają bardzo dobre relacje ze sobą, a nawet czasem zapraszają ich na scenę czy do teledysku. I te dwa rynki tak naprawdę ze sobą współgrają. Rynek tributowy zdaje się podgrzewać w sercach fanów fascynację daną kapelą. Są też takie zespoły, które odwzorowują koncerty niegrających lub nieżyjących już muzyków, takich jak Nirvana czy David Bowie – to jedyna okazja, żeby przeżyć to na żywo.

AR: Co, Pana zdaniem, wyróżnia tribute bands na tle innych zespołów? Czym się charakteryzują, co jest ich zaletą i dominantą? Czy ma Pan jakichś swoich ulubionych artystów, twórców, którzy są Panu bliscy?

ŁD: Pierwsza edycja Undercover Festival była pewnym odzwierciedleniem mojego gustu. W zeszłym roku na naszej scenie wystąpiły tribute bandy takich kapel jak Nirvana, Led Zeppelin, Oasis, Coldplay, Elton John, David Bowie, Queen, Guns N’ Roses.

Bardzo sobie cenię jakość i podejście wykonawców do tego, co robią i stawiam na topowych artystów i tylko ich zapraszam na festiwal. Do moich ulubionych zespołów należą The Beatels, Jamiroquai, Oasis. Natomiast najlepsze tributy to są właśnie The Australian Pink Floyd, Not the Rolling Stones czy Guns 2 Roses.

Poznałem też angielską „stajnię” artystów, którzy grają muzykę bardziej współczesną, idealną dla młodszej widowni. Mają Harry’ego Styles’a, Maroon 5 (którzy wystąpili też na Juwenaliach), Bruno Marsa, Taylor Swift.

AR: Jak będzie wyglądał tegoroczny festiwal w sierpniu?

ŁD: W zeszłym roku mieliśmy około sześciu tysięcy uczestników festiwalu. Myślę, że podczas 2. edycji Undercover Festival (25-26 sierpnia 2023 w Warszawie) możemy liczyć na trzy razy tyle.  Mamy bardzo atrakcyjny line-up. Oprócz najlepszych europejskich wykonawców, takich jak Not the Rolling Stones, Young Elton, The Buzz Lovers czy Tania Alboni jako Amy Winehouse, na scenie Undercover Festival pojawią się najlepsze polskie tribute bandy: Alcoholica, 4 Szmery czy Niepokonani. Szykuje się naprawdę świetna impreza.

AR: Ostatnie pytanie – co chciałby Pan powiedzieć nowym słuchaczom tribute bandów?

ŁD: Naturalną reakcją kogoś, kto nie jest świadomy istnienia takich zespołów i takiego rynku, jest sceptycyzm, czy nawet wyśmiewanie artystów. Zresztą na samym początku reagowałem podobnie. Jednak  jedynym sposobem, żeby wyrobić sobie własną opinię i móc ją wyrażać jest doświadczenie takiego występu, zobaczenie artystów na żywo.  Sam doznałem konwersji, prawie że religijnej, kiedy zobaczyłem, że to jest naprawdę świetny pomysł. Zwłaszcza w przypadku artystów, którzy już nie żyją.

zdjęcie do undercover festiwal

Łukasz Droździel, dyrektor Undercover Festival, wraz z Tanią Alboni jako Amy Winehouse / archiwum prywatne

Herb Miasta Rzeszowa
Rzeszów - Stolica innowacji
Teatr Przedmieście
ALO Rzeszów
Klub IQ Logo
Koło Naukowe Fotografii WSIiZ - Logo
acropip Rzeszow
drugi wymiar logo
akademia 50plus