Za popularnością tego święta dreszczyków stoi "rekreacyjny strach" – psychologiczna potrzeba przeżywania silnych emocji i adrenaliny w całkowicie bezpiecznym środowisku.
Wszędzie wokół aż huczy od plakatów, z których szczerzą się zombie i świecą dynie. Kina promują maratony horrorów, a parki rozrywki przeobrażają się w domy strachów. Dlaczego jako istoty zaprogramowane na unikanie zagrożeń, raz w roku masowo szukamy okazji, by poczuć lęk? Co sprawia, że „straszne” jest „fajne”?
Czym jest „recreational fear”?
W nauce spotykamy się z wyrażeniem „rekreacyjny strach”. Polega on na doświadczaniu psychologicznych lub fizycznych odczuć bycia zagrożonym, znajdując się jednocześnie w kompletnie bezpiecznym środowisku.
Wraz z coraz większym dobrobytem i bezpieczeństwem w krajach rozwiniętych znacznie rzadziej doświadczamy autentycznego niebezpieczeństwa. Skutkuje to chęcią „nowych” doznań lub ponownego przeżycia tych emocji. Podobny fenomen odczuwamy przy próbowaniu nowego dania lub podczas poznawania nowych ludzi. Jedyną różnicą jest spektrum emocji, w którym się poruszamy (jedzenie rzadko bywa straszne, a nowo poznanych osób się nie smakuje).
Haj adrenalinowy pod kontrolą
Podczas odczuwania grozy nasz organizm wydziela duże ilości adrenaliny, przyspieszając nasze serce, mobilizując do ruchu i stawiając nas w najwyższej formie gotowości. Jednocześnie nasza kora przedczołowa hamuje typowe, prymitywne odruchy, ponieważ wie, że nic nam nie grozi.
Przeczytaj również: artykuł Jak się ludzie uczą
Nadmiar tego hormonu wywołuje wówczas uczucie euforii. W zależności od naszego przyzwyczajenia do takich bodźców lub podobnych odczuć, ta satysfakcja może występować na innym poziomie. Gdy dodamy do tego medialną otoczkę Halloween – klimatyczne, niepokojące filmy i labirynty wypełnione potworami – mamy gotowy przepis na powszechną miłość do bania się.
Z tego samego powodu ludzie często eksperymentują ze sportami ekstremalnymi, by poczuć tę samą dawkę przyjemności. Skok ze spadochronem, nurkowanie z rekinami czy też wyścigi w symulatorach – to wszystko przynosi taki sam efekt jak oglądanie horrorów. Stąd fenomen!
Znajdź swój idealny poziom strachu
Każdy ma inny próg wrażliwości lub tolerancji odnośnie lęku. Niektórzy są bardziej wrażliwi, inni uważają, że najgorsze sytuacje nie potrafią ich poruszyć. Znalezienie własnej idealnej rozrywki oraz jej odpowiednie dawkowanie przyniesie upragnione odczucia.
Nie musimy koniecznie iść na film do kina, jeżeli wymaga on od nas zbyt wiele. Podobnie, jeżeli dla kogoś seans to za mało, może on wypróbować nowej, niepoznanej jeszcze metody.
Być może ta potrzeba „kontrolowanego strachu” jest powodem, dla którego to święto, mimo że obce kulturowo, tak świetnie przyjęło się w Polsce.
Wraz z redakcją życzymy Wam straszliwie dobrej zabawy w bezpiecznym środowisku.










