Bicie, wyzywanie, płacz, ciągłe napięcie i kłótnie – to problemy, z którymi boryka się zbyt wiele rodzin w Polsce. Wojciech Smarzowski zebrał je wszystkie w swoim najnowszym, głośnym filmie „Dom dobry”, który właśnie trafił do kin.
Długo wyczekiwany film „Dom dobry” okazał się dobrym przykładem polskiej walki z przemocą domową. Fabuła pokazuje życie z przemocowcem, który z początku był idealnym partnerem. To historia zranionej przez życie młodej Gosi, która poznaje o wiele starszego „perfekcyjnego” mężczyznę – Grześka. Relacja ta z czasem przeradza się w piekło, które na co dzień przeżywa spora część kobiet w naszym kraju.
Całokształt ukazuje patologie polskiego systemu. W świecie przedstawionym przez twórców bardziej ufa się facetowi, a kobietę wyśmiewa tekstami takimi jak: „pewnie zupa była za słona”, „co, głowa bolała?”. Choć ludziom wydaje się, że cały ten materiał jest podkoloryzowany, to wcale tak nie jest. Kobiety w Polsce wiedzą, jak ciężko żyć z takim człowiekiem i jak bardzo system utrudnia rozpoczęcie od nowa.
Reżyser Wojciech Smarzowski, znany jest ze swoich kontrowersyjnych produkcji. Jednak wybierając temat, jakim jest przemoc domowa, stąpał po naprawdę kruchym lodzie. Udało mu się przekonać swoich odbiorców realizmem i bezkompromisowością – agresja nie jest przedstawiona jako chwilowy wybuch, ale jako proces, często powolny, pełen manipulacji, izolacji, upokorzeń, który prowadzi do destrukcji. Tym samym poniekąd „obnaża” temat, o którym tak często milczymy.
Sposób, w jaki opowiedziana jest historia – nagłe przeskoki w czasie, kilka wersji zdarzeń, obiektywne i subiektywne doświadczenie bohaterki – potęgują poczucie chaosu i rozdarcia. Jednocześnie ta nietypowa chronologia jest tak wysublimowana, że oglądając film, czujemy napięcie i nie gubimy sensu historii.
Kreacje głównych bohaterów są bardzo przekonujące. Tomasz Schuchardt początkowo wciela się w pełnego ciepła mężczyznę, by później stopniowo – scena po scenie – odsłonić drugą twarz: manipulatora, tyrana, zimnego oprawcę. Ta przemiana jest tak wiarygodna, że aż przerażająca. Dowodem na to są afery wokół filmu: po pierwszych seansach aktor zaczął być hejtowany, ponieważ ludziom zaczęło się wydawać, że to, co robi na dużym ekranie, przekłada się również na jego życie codzienne.
Równie mocna jest Agata Turkot jako Gosia. Ukazuje ona delikatność swojej postaci. Z pięknej, pełnej ciepła i zaufania kobiety szybko przeobraża się w przestraszoną i skrępowaną ofiarę. Znakomite tło tworzy Agata Kulesza grająca Jolkę – matkę Gosi. Dodaje filmowi realności, przybliża perspektywę rodziny i jest w tym niesamowicie barwną postacią.
„Dom dobry” to intensywny, przejmujący dramat, który uderza swoją prawdziwością. Jest wymagający, ale niesamowicie potrzebny, aby widzowie uświadomili sobie, jak ważna jest pomoc osobom, których dotyka ten problem. Dawno nie było filmu, który by tak dobitnie pokazał, jak źle działa system w Polsce.










